Złuszczanie to podstawowy zabieg, którym powinno się rozpocząć odnowę skóry po zimie. Seria pilingów chemicznych usunie szary, martwy naskórek, odblokuje pory. Cera będzie jasna i promienna.
Marka Sesderma słynie ze światowej jakości pilingów chemicznych. W ofercie jest cały wachlarz kwasów: traneksamowy, ferulowy, mlekowy, migdałowy, salicylowy… Ale czy idąc do gabinetu, musimy wiedzieć, który z nich chcemy wybrać?
Aneta Walczak, kosmetolog, ekspert marki Sesderma: O tym powinien zadecydować specjalista. Dobry gabinet ma w swojej ofercie szerokie spektrum substancji. Każda z nich ma inne działanie i jest przeznaczona do innego typu skóry, jedne do tłustej i problematycznej, inne do suchej i wrażliwej. Aby dobrze określić stan i rodzaj skóry, konieczna jest dokładna analiza i wywiad prowadzony przed samym zabiegiem. My sami często błędnie oceniamy typ naszej cery. Poza tym stan naskórka zmienia się też po każdym zabiegu.
Kwasy kojarzą się ze skóra schodzącą płatami…
Z pilingami chemicznymi wiąże się wiele stereotypów – że wywołują podrażnienia, że skóra schodzi jak u węża, czy że nie można ich robić, gdy świeci słońce, bo natychmiast pojawią się przebarwienia. To nieprawda. Sesderma jest firmą hiszpańską. Tam słońce świeci cały rok. Dlatego marka opracowała również formuły na bazie kwasów, które nie mają działania fotouczulającego. Oczywiście jeśli sama substancja – jak np. retinol – nie wchodzi w interakcję ze słońcem, to jednak powoduje ścieńczenie naskórka, co oznacza, że musimy używać kremów ochronnych z SPF. Warto też wyjaśnić, że pilingi nie tylko złuszczają skórę. Dla przykładu zabieg na bazie kwasu traneksamowego może delikatnie złuszczać naskórek, ale jego głównym zadaniem jest przeciwdziałanie przebarwieniom, ukojenie i nawilżenie skóry. Poza tym kwas kwasowi nierówny. Przyjęło się, że kwas migdałowy jest delikatny i można go bez problemu stosować latem. Tymczasem wszystko zależy od jego stężenia i pH. Im niższe pH, tym piling działa mocniej. Nowoczesne laboratoria opracowały formuły peelingów w nanotechnologii, które dzięki odpowiednio małym i bezpiecznym nanocząsteczkom transportują substancje aktywne w głąb skóry, zmniejszając podrażnienie naskórka.
Czy jeden zabieg wystarczy, czy potrzebna jest seria?
Poprawę kondycji skóry najlepiej będzie widać po serii 4-6 zabiegów wykonywanych co 14-28 dni, w zależności od rodzaju zastosowanego kwasu. Pilingi stymulują skórę do produkcji kolagenu, elastyny, działają przeciwzmarszczkowo, ale też oczyszczająco. Czasami po pierwszym zabiegu, jeśli skóra jest lekko zanieczyszczona, następuje tzw. detoks. Jestem jednak przeciwniczką sztywnego założenia, że jeśli za pierwszym razem zastosowaliśmy np. kwas migdałowy, to musimy trzymać się go do końca serii. Skóra po każdym pilingu zmienia swoją strukturę. Po dwóch tygodniach, gdy wracamy na kolejny zabieg, skóra może mieć już zupełnie inne potrzeby.
Wywiad pochodzi z magazynu Zwierciadło 5 (2071) maj 2019.